Część druga. O tym, jak pojawił się szyfr.
Kac, który obudził Jukę w słoneczne, wtorkowe przedpołudnie zażądał hektolitrów wody. Przypomniał jej o zmieszaniu piwa z wódką i szalonym papierosie na dachu jednej z lubelskich kamienic, do którego jej najlepsza przyjaciółka Misia dodała coś, co przywiozła z Utrechtu w zeszłe wakacje. Juka przypomniała sobie drogę na przystanek, która trwała z jakichś powodów strasznie długo i autobus, który nie poczekał. Przypomniała sobie też, że gdyby nie to, może nigdy nie spotkałaby kogoś, kto każe jej śnić o sobie przez całą noc. Juka szybko sięgnęła po telefon. Żadnej wiadomości od nieznanego numeru. Żadnego nieodebranego połączenia. Nic a nic. Juka z wielkim wysiłkiem sięgnęła po torebkę leżącą na stoliku, żeby wydobyć z niej złożoną na cztery części karteczkę, na której Maciek zapisał jej swój numer telefonu. Szybko rozłożyła świstek papieru i już cieszyła się, że będzie mogła rozpocząć z nim fascynującą, a zarazem ekscytującą korespondencję flirtu, kiedy nagle uświadomiła sob